Wyjazd z Torunia Szosą Chełmińską i cały czas prosto aż do Świerczyn, później odbicie w prawo do Pigży, następnie w lewo do Biskupic i dalej Brąchnowo, Brąchnówko, Browiny i w końcu wyjazd na krajową 1. Ta drogą jazda do Łysomic, tam skręt do Lulkowa, później w las i wyjazd na Wrzosach.&msid=102091140410077702280.000474823aed636840751
W ramach oszczędzania na biletach, Lena jedzie sobie autobusem, a ja śmigam na darmowym rowerze ;) Po przejechaniu mostu robi się jak zwykle nieciekawie (czyt. brak jakiejkolwiek infrastruktury rowerowej, a na chodnikach wszystko, co tylko najmniej wygodne do jazdy). Troszkę lepiej robi się w okolicach samego basenu na Hallera (ładny, gładziutki asfalt - idealny do sunięcia holendrem)
Najpierw czterokilometrowa rozgrzewka po Toruniu, po czym o 17:15 wyjazd z Rynku Nowomiejskiego wraz z innymi uczestnikami masy. Trasa masy: Sobieskiego, Curie-Skłodowskiej, Łyskowskiego, Rydygiera, Szosa Lubicka i Antczaka. Po drodze "obtrąbienie" i "obdzwonienie" przez co poniektórych rowerzystów wszystkich napotkanych samochodów oraz pełno zdziwionych ludzi w oknach i na ulicach ;)
Popołudniowa przejażdżka Szosą Lubicką do Kaszczorka, później powrót na Rubinkowo ul. Ligi Polskiej, a następnie najprzyjemniejsza część - remontowany odcinek Konstytucji 3-go Maja. Długa prosta od szpitala dziecięcego aż do pętli na Olimpijskiej, warstwa asfaltu już położona, a samochody jeszcze nie mogą jeździć :> Następnie objazd 3-go Rubinkowa, kawałek Sz. Lubicką i dalej Olsztyńską. Z Olsztyńskiej zakręt w Curie-Skłodowskiej i caaaaały czas prosto przed siebie aż do Dworca Wschodniego, później Sobieskiego do ronda i do domu.
I znowu do Czerniewic, tym razem trzeba było odebrać od, byłego już na szczęście, szefa zaległą wypłatę. W ramach przyjemnych wydarzeń po drodze zerwała mi się linka od biegów i została mi jazda na najcięższym z nich (a zawsze z górki nie było ;) ) co przełożyło się bezpośrednio na wzrost średniej prędkości jazdy. Po powrocie do Torunia zauważyłem, że linka od hamulca trzyma się już na ostatnim włosku dosłownie. Chyba mam za dużo siły...
Rano na UMK, w przerwie między zajęciami sklep rowerowy na Mickiewicza i małe zakupy. Po zajęciach powrót do domu wydłużoną trasą : Reja, Park na Bydgoskiej, Plac Rapackiego, Odrodzenia, Szosa Chełmińska, Kaliskiego, Legionów, Żwirki i Wigury, Kościuszki, Bażyńskich, Wojska Polskiego.
Prawie cały dzień spędzony na rowerze w super pogodę, z kolegą Pawłem. Najpierw krótkie mycie i konserwacja (rowerów oczywiście :P ) koło basenu UMK, później park na Bydgoskiej, most i do Czerniewic. Po drodze mały postój na przejeździe kolejowym, a dalej bez problemu przez Rudak, Otłoczyńską, Włocławską aż do mostu autostradowego. Później z powrotem do centrum i jeszcze raz park na Bydgoskiej i chwila relaksu nad Martówką. Niestety po drodze zaczęły pękać szprychy, tak więc czeka mnie wymiana kilku + oczywiście koło do centrowania. Tak jakby tego było mało, to w drodze do domu poluzowała się śruba przy pedale, no i trzeba było co chwilę przystawać i dokręcać ręką ;) Tak to jest, jak się nie wozi kluczy ze sobą...